Zarządza sześćdziesięcioosobowym zespołem, który zbudował od podstaw, dba o to, aby tworzyć piękne i harmonijne przestrzenie. Po pracy bierze udział w biegach z przeszkodami lub udaje się w podróże do Azji. Prezes DECOROOM, Adam Budzyński o swoich pierwszych krokach w branży, najważniejszych doświadczeniach i projekcie własnego mieszkania...
Jak rozpoczęła się Pańska przygoda z architekturą wnętrz?
Moja przygoda z architekturą rozpoczęła się od pracy na stanowisku Koordynatora Zmian Lokatorskich inwestycji na warszawskich Bielanach. Wspólnie z klientami przeprojektowałem wtedy ponad 100 mieszkań. Towarzyszyły temu godzinne rozmowy ze specjalistami z wielu branż, którzy wówczas pracowali przy tej inwestycji. Wiedza, którą od nich nabyłem z pewnością zaprocentowała w przyszłości. Następnie trafiłem do firmy deweloperskiej Gethouse Deweloper (obecnie Golub Gethouse), gdzie miałem zajmować się analizą ofert wykończenia pod klucz i zbudować nowy dział wewnątrz spółki. Pomysł, który powstał wtedy w mojej głowie został z przychylnością zaakceptowany przez Zarząd dewelopera.
Czy to był początek pracowni DECOROOM?
Tak, mając 27 lat zostałem Członkiem Zarządu w firmie DECOROOM. Budowałem ją od podstaw - na początku pracowałem zupełnie sam. Dopiero po paru miesiącach zaczęliśmy zatrudniać pierwsze osoby. Po 5 latach działalności było nas już 10-cioro, a teraz, po 11 latach tworzymy zespół składający się z 60 osób i kilkudziesięciu wykonawców. Te lata wspominam jako bardzo intensywny czas: ciężka praca, nieustanna nauka na żywym organizmie, nowe rekrutacje, ciągłe dopracowywanie detali, strategii i procedur, zdobywanie nowych kontaktów. No i przede wszystkim stworzenie zespołu złożonego z wyjątkowych ludzi, którzy pracują z nami od wielu lat.
Wcześniej członek zarządu, teraz Prezes pracowni. Z jakimi obowiązkami wiąże się taka zmiana?
Zmiana stanowiska wiąże się przede wszystkim z myśleniem o firmie w dłuższej perspektywie, ciągłym jej doskonaleniu. Nieodłącznym elementem tego awansu jest również większa odpowiedzialność za swój zespół…Przekazałem część obowiązków i decyzyjności moim kierownikom, którzy wraz z biegiem lat, zdobyli duże doświadczenie w samodzielnym zarządzaniu swoimi Działami.
Z jakimi wyzwaniami musi mierzyć się na co dzień prezes tak dużej pracowni architektury wnętrz?
Przede wszystkim wielozadaniowość oraz szybkość podejmowania decyzji, współpraca ze specjalistami poszczególnych branż i zaufanie im. To największe wyzwania z jakimi się mierzę. Drzwi do mojego pokoju są zawsze otwarte. Mój zespół w każdej chwili może wejść i skonsultować ważne tematy. Krótka ścieżka decyzyjna oraz próba przewidywania skutków, jakie wiążą się z każdą decyzją to moim zdaniem klucz do sukcesu, ale również ogromne wyzwanie w codziennej pracy.
A jak wygląda mieszkanie Prezesa DECOROOM? Kto je projektował? Czym się charakteryzuje?
Jest proste w kształtach i kolorach. Zostało zaprojektowane przeze mnie i moją żonę już na etapie budowy u jednego z deweloperów. Znając nasze potrzeby, mogliśmy przystosować układ ścian, tak, aby spełnił nasze oczekiwania. Mimo to, zaraz po odbiorze mieszkania oraz rozpoczęciu prac i tak wyburzyliśmy dwie ściany, otwierając jeszcze bardziej przestrzeń części dziennej. Stworzyliśmy wnętrze, które jest bardzo funkcjonalne, posiada masę zakamarków, szaf i szafeczek. We wnętrzu króluje biel na ścianach i meblach oraz drewno dębowe na podłogach oraz blatach. Widziałem w swojej karierze wiele pięknych, a zarazem abstrakcyjnych realizacji. W swoich czterech ścianach potrzebuję jednak spokoju. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest również dom, szczególnie że mieszkanie było planowane jeszcze zanim moja rodzina się powiększyła.
Które pomieszczenie według Pana jest sercem domu?
Zdecydowanie kuchnia i salon. Tam spędzamy wspólnie z dziećmi większość czasu. Choć nie ukrywam, że staramy się też dużo podróżować, więc nasze mieszkanie raczej służy nam w tygodniu. Weekendy staramy się spędzać na wojażach bliskich i dalekich, szczególnie tych zimowych do ukochanej Azji.
Decoroom to architekci, ekipy wykończeniowe, działy realizacji i back office? Jaki jest Pański złoty środek w zarządzaniu ludźmi?
Złoty środek to stworzenie takiego zespołu, który będzie potrafił ze sobą współpracować i wzajemnie się wspierać. Zespół musi posiadać odpowiednie doświadczenie i wiedzę, ale od każdego z nich oczekuję też lekkiej dozy szaleństwa. Dla mnie odskocznią od pracy jest sport - uczestniczę w biegach z przeszkodami. Wiem, że każdy z nas musi czasem odpocząć, jesteśmy tylko ludźmi. Mimo zajmowania różnych stanowisk, szanujemy się wzajemnie. W naszym zespole nawiązują się przyjaźnie, które trwają przez lata.